piątek, 30 stycznia 2015

Kamizelka


Tym razem trochę potruję. Jak to matka.

W trakcie pracy nad jednym takim pomysłem, naszły mnie refleksje dotyczące relacji rodzic - dziecko.
Wydawać by się mogło, że z biegiem lat między wyżej wspomnianymi powstaje przepaść. Im starsi rodzice, tym gorzej. Świat tak pędzi do przodu i już więcej nas dzieli niż łączy. Nie mówiąc o autorytetach (jakich autorytetach?!?). Patrzę sobie na moją, jeszcze wózkową, Słodycz i myślę, jak to będzie za 10 lat. Zaraz ogarnia mnie przerażenie - starszy Zbój będzie już nastolatkiem. Czy ja pamiętam jeszcze moje bycie nastolatkiem?? Czy za 10 lat będę cokolwiek, serio - c o k o l w i e k  pamiętać z tego ważnego dla człowieka wieku?

Jeśli zapomnisz, nie zrozumiesz.




Piszę więc - ku pa mię ci - kobieto!
Jeśli chcesz się dowiedzieć, czemu Twoje dziecko wróciło o 10 w nocy zamiast o 20.00, jak Pan Bóg przykazał, to nie wrzeszcz na nie i nie karz od razu, jak pacan. Popatrz i wsłuchaj się. Może właśnie pierwszy raz w życiu wziął za rękę dziewczynę i odprowadził ją do domu a czas zatrzymał się w miejscu.

Jeśli zobaczysz szkliste oczy, zmarszczki od śmiechu i rozwiane włosy, nie rób nalotu na bazę dzieciaka w poszukiwaniu dragów, nie wąchaj podejrzliwie, nie skacz do oczu, nie ucinaj dopływu kasy. Może właśnie pocałował ją chłopak, pierwszy raz, nieudolnie, z wypiekami na twarzy - i uśmiech wpisał się w jej twarz na długo. Nie powie Ci tego - musisz sama to zobaczyć. Więc patrz i myśl.

Jeśli łazi po dworze w listopadzie z rozpiętą kurtką i bez czapki, choć jest minus 2, to nie drzyj się i nie wykładaj podstaw - przypomnij sobie, jak wiele rzeczy potrafi rozgrzać człowieka od wewnątrz, może i tobie zrobi się cieplej.

Jeśli zamyka się w pokoju na wieki i robi "Bóg wie co!", daj mu spokój, daj żyć, daj myśleć. Ten czas to jedno wielkie wymyślanie sposobu na bycie - w tym świecie, ze sobą, sobą, z innymi (z tobą też).

Jeśli... jeśli... i jeszcze wiele takich "jeśli" wypełni każdy dzień.

Jedno wiedz na pewno - nie powie ci NIC. Wszystkiego będziesz się musiała domyślać.

***
Jadę sobie (no on jedzie, ja idę, wiadomo) w ten słoneczny pseudozimowy dzień i patrzę na śpiące Cudo, i kurde płaczę. Jak to?
Robię mu właśnie kamizelkę - piękną, zieloną, ciepłą i trochę za dużą - bo rośnie toto w zastraszającym tempie. Rośnie i rośnie a ja boję się, że nie nadążę. Że zaraz wszystko będzie za małe i ja będę za mała na jego świat. I mnie już w jego świecie nie będzie.

Wiem już, że jego rozbrajające nieustanne "Nie!" to dopiero początek. Mój Zbój Mały zaczyna pojmować świat po swojemu i wie, że umiejętność odmowy to jedna z ważniejszych rzeczy, jakich się musi nauczyć, żeby być sobą. Wiem, że ja mu tę umiejętność trochę stępię - jak to rodzic. Ale postaram się tylko trochę.
I rozwala mnie od środka jedna myśl. BARDZO WAŻNA. Że muszę zrobić wszystko, żeby to bezgraniczne zaufanie, które ma w oczach, kiedy patrzy na mnie, utrzymać. Żeby nie zmarnować najważniejszych lat na "wychowywanie", tylko być przy nim i pokazywać mu świat, najlepiej jak potrafię. Żeby zawsze mógł do mnie przyjść, żeby się nie bał, żeby chciał. Żeby koniec końców - w całym tym bagażu darcia się, kłótni, rozkazów, krzyków i płaczu - była rozmowa. Rozmowa o życiu i o tym, jak jest ono różnorodne i nigdy złe.

I wtedy, tak sobie myślę, nie wiem - może się mylę - wtedy zrozumiem, kiedy będzie trzeba. Poznam śmiech, radość i szczęście, poznam płacz, rozpacz i depresję. I może, kiedy już nie wytrzymam i spytam, dostanę odpowiedź (inną niż "nie ważne" "nic" "odwal się"). Może nawet rozmowę.

 ***
 Kamizelka: zielona jak mazurskie łąki i toruńskie sosny :) Jedyna w swoim rodzaju, prosto od Mamy dla Syna. Bawełniano-wełniana, w sam raz do prania i noszenia non-stop. Jeśli Syn, rozpoczynający swój pierwszy w życiu bunt odrębnej istoty, da dziś mamie zrobić coś więcej poza napisaniem posta, to na jutro będzie gotowa. Starszy Zbój już wie, że jest odrębną istotą, co więcej zauważa też uczucia innych, toteż w robieniu przeszkadzać nie powinien.
Swoją drogą, kiedy pomyśli się o wyskokach "durnej młodości", niepokorność dwulatka staje się urocza i niewinna, nieprawdaż? Trzeba się tego trzymać - będzie przecież tylko gorzej :P



Do następnego,
Mamhaka


2 komentarze :

  1. Łezka się zakręciła... mądrze piszesz... Sęk w tym, że ja to wiem, gorzej z praktyką będzie zapewne:) Ale dzięki za przypomnienie! :* Czekam na zdjęcie kamizelki zielonej jak... norweskie ;) łąki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przemyślałam to - nie ma takiej włóczki o kolorze norweskiej łąki. Cokolwiek z nią zestawisz, będzie nijakie i mdłe! :)

      Usuń