wtorek, 21 kwietnia 2015

Misiek na zawsze


Miśki to fajna sprawa. Każdy to wie. A zrobił ktoś sam miśka? Własnego Tediego? Tadka? Tadeusza? Miśków ci u nas pod dostatkiem, mogłoby być nawet mniej nieco.
Ale te własnoręcznie zrobione? Te, w których płynie krew z palców igłą kłótych? Ubrane w płaszczyki i koraliki, z warkoczami do splatania, bucikami do wkładania?
Takie misie są na zawsze. Forever and ever.



Mamhakowy misiek cieszy się popularnością, która zaskoczyła nawet jego samego. Choć trzeba przyznać, że ma swój urok. Zadarty nosek, okrągły brzuszek i czarne loki sprawiają, że nie można oderwać od niego wzroku! ;)

Co składa się na taką słodycz?
Po kolei... ciałko porośnięte akrylowym futerkiem, czarne akrylowe włoski, i na tym koniec z akrylem. Ubranka z bawełny i wełny baby merino, niektóre z jedwabiu połączonego z wełną merino. Ba! Dodatki z moheru i wełny. Materiały zachodnich projektantów no i słowiańska dusza, która wszystko złożyła w całość. Płaszczyk, dwie spódniczki, szal, czapka, torebka, biżuteria, buciki, getry, kocyk, podusia, no i mały stworek do towarzystwa. Oto miś.



 Rodzina miśków się rozrasta, następne stworzenia w drodze. Kto by się spodziewał! Cóż to pojawi się następnym razem? Może ktoś ma specjalne życzenie?

Do następnego,
Mamhaka





Brak komentarzy :

Prześlij komentarz