środa, 26 listopada 2014

Copywriter, Zbóje, coś z rana i coś z Mulberry

Kto próbował zrobić COŚ w towarzystwie dwóch małych Zbójów, ten wie.
Niby nie porywamy się z motyką na słońce, ale żeby twórczość radosną była, to nie powiem...

A potem tak o poranku:
Mąż : Co masz takie oczy przekrwione?
Ja: Od makijażu. A ty?
Mąż: Też.
Kurtyna.

Ja wiem, dlaczego nie śpię. Za to Mąż do towarzystwa. Kocham!



***

Dziś chusta - milusia, jakby powiedział Starszy Zbój. Chłodna w kolorach, za to, chyba dla równowagi zmysłów, w dotyku niesamowicie ciepła i rozkosznie miła dla skóry. Mój szósty zmysł copywritera podpowiada mi błyskotliwą reklamę: Załóż, a już nie oddasz! O tak! Ta wyjątkowa umiejętność sprawia, że kreatywność to moje drugie imię! Ale coś w tym jest, człowiek się do niej przywiązuje.

Wróćmy jednak na ziemię: chusta nie potrzebuje reklamy z jednego powodu. To połączenie najdelikatniejszych włókien czesankowej alpaki (77%) i lśniącego jedwabiu Mulberry (23%).
Więcej nie trzeba. The end.




 







Jutro zajawka na nowy projekt i prapremiera czegoś dużego! Oj taak!

Do następnego
Mamhaka

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz